Polska delegacja zainteresowała się czołgiem M.1928 (M.1940) – na razie bezwieżowym, z otwartym przedziałem bojowym i 2-3 osobową załogą. Silnik Liberty o mocy 248 kW (340 KM) zapewniał ośmiotonowemu pojazdowi prędkość 68 km/h na gąsienicach i 112 km/h na kołach. Prezentowany w latach 1928-1929 przedstawicielom US Army, wzbudził zainteresowanie, ale nie został przez armię zakupiony. Stąd zainteresowanie Polaków jego konstrukcjami (przejawiane już od 1927 r., czyli od momentu przesłania oferty na kolejny konkurs MSWojsk.) było na rękę awangardowemu Amerykaninowi, nie uznającemu kompromisów, do których zmuszała do rodzima armia. Po przeanalizowaniu oferty, w marcu 1930 r. polska delegacja (pod przewodnictwem płk T. Kossakowskiego) wyjechała do USA i szybko podpisano z konstruktorem umowę na dostawę jednego czołgu, będącego ulepszoną wersją M.1940. Czołg istniał w momencie podpisania kontraktu jedynie w formie projektu, jednak Christie zobowiązał się do dostarczenia w ciągu trzech miesięcy (pod groźbą zapłaty kary umownej). Polacy zastrzegli sobie również opcję zakupu praw licencyjnych do produkcji wozu po upływie 180 dni od daty dostarczenia czołgu (w celu przetestowania). Kontrahenci zobowiązali się ponadto do zachowania tajemnicy dotyczącej szczegółów sygnowanego kontraktu.
Po upływie wyznaczonego na czerwiec 1930 r. terminu odbioru gotowego pojazdu, Chrstie w odpowiedzi na polskie monity poinformował, że potrzebuje więcej czasu i dopiero we wrześniu tego roku zakomunikował, że nowy model jego pojazdu jest już gotowy. Po przybyciu polskiej komisji odbiorczej do Rahway, konstruktor postawił warunek – wyda czołg w zamian za wpłatę pełnej sumy za prawa licencyjne (90 tys. USD, sam czołg kosztował 30 tys. USD). Uzasadniał to obawą oszustwa przez Polaków. Jednak polscy oficerowie szybko zorientowali się, że Christie nie ma zamiaru w ogóle dotrzymać umowy (w tym przekonaniu utwierdziło ich przypadkowe spotkanie na farmie konstruktora człowieka rozpoznanego jako oficer RKKA). Próby wyegzekwowania kontraktu na drodze dyplomatycznej lub sądowej nie dały rezultatu (Christie występował jako osoba prywatna i rząd USA nie miał prawa ingerować w umowę). Wobec takiego obrotu sprawy strona polska odmówiła negocjacji z konstruktorem (który nawet zobowiązał się dostarczyć czołg do Polski, a po czasie zwrócił zaliczki związane z kontraktem z marca 1930 r.) i nie podejmowała później żadnych kroków w celu zakupu nowych pojazdów Christiego.