Apos, mówicie towarzyszu jak Tusk w kampanii wyborczej: "Udało się Irlandii, to czemu ma sie nie udać Polsce?, przecież Polacy to też inteligenty i pracowity naród..." - to że udało się na zachodzie, to inna sprawa. Trzeba wziąć pod uwagę sytuację i możliwości polskiej sceny, a nie patrzeć na zachód i stale wypominać "tamten system działa od 2 lat i jest zajebisty" - nie zrzynać wszystkiego, jak nasi zrzynają teleturnieje i programy rozrywkowe z zachodu, ale brać tylko jakieś wnioski, motywy, a sami tworzyć lepszy obraz i mechanizm. Moim zdaniem powinien być, np. w przypadku Niemiec powołany OKW - Oberkommando der Wehrmacht, czyli Naczelne Dowództwo Wehrmachtu, złożone z Feldmarszałka i Generała - ogółem śmietanka wyższego szczebla, która decyduje o przebiegu kampanii, ale też powinno być już od początku Oficerstwo Frontowe, taki sztab. Oficerowie Frontowi (stopień od kapitana, do pułkownika), którzy rozkazują i zarządzają żołnierzami na polu bitwy, przekazując meldunki, do Głównego Sztabu OKW. Ci pierwsi OKW siedzą przy biurku nadzorują wszystko na mapie, sprawy organizacyjne, strategia, dalej idące konsekwencje wojny, zaopatrzenie, a tamci czyli Oficerowie na Froncie mają taką broszkę, że bezpośrednio rozkazują żołnierzom na froncie. Bo Wy chcecie te wszystkie kompetencje nałożyć na dwóch członków - to może przerastać ich możliwości. Tak podzieliwszy kompetencje, uwydatnimy współprace na linii front-sztab. Będzie wszystko bardziej zorganizowane, ułożone i płynne. Pamiętajcie wszystko sie ładnie mówi w teorii, ale praktyka to ciężki orzech...