Tylko, że o powstaniu to ja słyszę w tym kraju prawie okrągły rok, a już w miesiącach wakacyjnych przybiera to rozmiary histerii i co roku mielą ozorem to samo, kłócą się o to samo i w ogóle. Powstanie to oklepany temat, u nas.
Zaś coś, co Polsce naprawdę się udało, np. armia Andersa właśnie, w ogóle nie istnieje w popkulturze. A o szeregowym wojtku np. można by co-nieco w sosie popkultury wysmażyć, imo to temat wręcz wymarzony. Zacznijmy mówić o czymś, co nam się udało, a nie tylko to powstanie, powstanie, powstanie, moralne zwycięstwa, lecz późniejsze rzezie najlepszych i miasta obracane w pył, ale co z tego, skoro odnieśliśmy moralne zwycięstwo i "byliśmy" bohaterami.