Obiecane fotostory Dzień pierwszy. A więc koledzy Zeiss, Zajcek i As, przed przyjazdem do mnie odwiedzili bunkry w Mławie.
Kolejność na zdjęciu. Zajcew, As, Zeiss.
Tutaj Zajcek i bliskie spotkanie z działem. Podobno kół nie było jak tam przyjechali.
Potem się okazało że mają je w bagażniku, bo Zeiss zapomniał zapasowych a trasa daleka
. Nie wiem tylko czy będą pasowały do Toyoty. Chłopaki powiedzieli że w drodze powrotnej wezmą resztę działa
Pierwsza fotka już na miejscu. Zapomniałem brzuch wciągnąć. Wszyscy razem przed grillowaniem i innymi ciekłymi rozrywkami. Żona Zeissa zrobiła super przepalankę na dobry początek. Zajcek oczywiście oranżadę pił.
I tak siedzieliśmy sobie u mnie w warsztacie bo ponoć klimatycznie.
Te zdjęcia mówią same za siebie, więc nie będę komentował. Dodam tylko że na pierwszym, Zajcek w killing floora się bawi
.
Proszę spojrzeć na ostatnie zdjęcie, gdzie widać profesjonalizm pijących. Kąt rozwarcia między dłonią a ramieniem 45 stopni u każdego.
Dzień pierwszy upłynął bardzo szybko , nie zrobiliśmy niestety zdjęcia grilla, a było co fotografować. Karkówka mojej żony ponoć niezła, białe krupnioki, kiełbasa, a wcześniej grochówka na rozgrzewkę. W niedługim czasie relacja z dnia drugiego. Też będą fotki, co niektórzy wyglądają na nich trochę gorzej, bo zaczęli imprezę od rana.
C.D.N
Mam chwilkę więc aktualizuje posta. Dzień drugi.
Zaczęliśmy od śniadania.
Potem był pokaz zdjęć w wykonaniu Zeissa, dotyczył oczywiście militariów. Następnie pograliśmy chwilkę w różne gry, żeby zobaczyć jak u mnie to chodzi. (pokazałem chłopakom IF, więc też mają już jakieś zdanie wyrobione).
A teraz do rzeczy. Po paru głębszych w wykonaniu moim i Zeissa, bo AS nie pije w dzień, a Zajcek jest jeszcze niepełnoletni, wybraliśmy się do wiejskiego sklepu po zapasy amunicji
As dzierżył w ręku mapę żebyśmy trafili z powrotem, jak bym zasłabł na ten przykład
Potem miała być impreza na tarasie.
Pakerzy z Biało Wierzy
, Zaczął jednak padać deszcz, a chłopaki tęsknili za warsztatem i tam doszło do zakończenia bitwy.
Tym razem fota grilla, kiszka ziemniaczana i kurczaki, były jeszcze kiełbaski i pieczone ziemniaki.
Reszta zdjęć to już historia chwalebnej bitwy o przetrwanie.
As tylko na nas patrzył i ostrzegał żeby zwolnić tempo.
Tutaj aparat dopasował ostrość do stanu faktycznego, czyli tak widział robiący zdjęcie w momencie ujęcia
Tutaj przeżywałem kryzys, a Zeiss mnie podtrzymywał na duchu.
Po czym kryzys minął i pomimo ostrzeżeń Asa walczyliśmy dalej. Oj pięknie było, trochę gorzej w nocy
i z rana
.
Na koniec dodam, że następny dzień był już grzeczny. Zwiedzanie Olsztyna i lekka kolacja przed snem. Dziękuję wam chłopaki za przybycie. Od teraz można mówić, że coś nie tylko jest dziurawe jak ser szwajcarski , ale też jak wątroba Ryszki
. Super chwile, kupa przegadanych godzin na temat RO i nie tylko. Czekam na powtórkę. Niech uczestniczący w imprezie napiszą coś od siebie , bo ja pewnie byłem stronniczy i może czegoś nie pamiętam. Za rok powtórka hej
Zapomniałbym o tym zdjęciu nosi ono tytuł "Iluminacja Krupnika lub Krupniku"