Po raz kolejny nawiedziłem 6PDP "z zaskoczenia" z przyjacielską kamerą w celu zajęcia odległego miejsca w kolumnie i rejestrowania wydarzeń dla potomności - a tu zaskoczenie: pomimo wystarczających zasobów ludzkich Klanu (oraz odpowiedniej struktury łańcucha dowodzenia) Herr Hauptman Ryszka zastrzelił mnie informacją że to ja mam objąć dowództwo drugiej sekcji w aktualnie przygotowanej misji. Ponieważ byłem na "wesoło"
to zaskoczenie było takie że nie oponowałem (przywołując chociażby fakt, że nie posiadam nawet stopnia Kadeta w 6PDP - a dookoła byli Starsi Szeregowcy czy nawet Kaprale) i tak objąłem sekcję pancerną. Do dyspozycji było grubo - bo 2 Tygrysy Królewskie, ale Dowódca wcale nie myślał siedzieć na tyłach i pozwolić bestiom odwalić całą robotę, tylko koordynował akcję ramię w ramię (a w zasadzie w gąsienicę) z podległymi mi siłami, a czasami nawet sam "odwalał" robotę za czołgi (mam nadzieję mając na uwadze cenę tych cacek i ewentualną możliwość ich utracenia, a nie nikłą wiarę w moje zdolności dowódcze ;p). Misja przebiegała niejednotorowo - były spektakularne zwycięstwa w poniektórych potyczkach, lecz niestety straty po naszej stronie też...i to dosyć ciężkie. Na dodatek straciliśmy jedną z maszyn... i to w sposób...(komentarz do tego incydentu jest na filmie
) ALE moja sekcja nie straciła ŻADNEGO żołnierza, co z racji tej, że zazwyczaj gram medykiem przypisuję sobie na plus. Misja w ostateczności została uznana jako zakończona sukcesem (Senti - autor scenariusza - jeszcze musi się podszkolić w używaniu wyzwalaczy, zeby to komputer a nie autor verbalnie oznajmiał ze to juz jest koniec, nie ma juz nic - jesteśmy wolni - możemy iść), a trwała powyżej 3 godzin - tutaj oczywiście wersja edytowana, aby widz (a nie uczestnik) dał radę zdzierżyć do końca
. Miłego seansu