Sojusznicy Niemiec (Japonia, Włochy, Hiszpania)
Przecież Hiszpania nie była sojusznikiem Niemiec. Jeden z większych sukcesów Franco to zachowanie neutralności w tym konflikcie...
Tak, mieliby o co walczyć... Walczyć o lebensraum dla Hitlera i zachodnich przyjaciół z Rzeszy.
A także o ziemie przedzaborowe, o spokój na wschodniej granicy, o zniszczenie największego wroga Zachodu. Trochę by się tego znalazło.
Setki tysięcy Polaków, o ile nie miliony zginęłyby za NIC.
Za to ci co ginęli pod Arnhem, na wzgórzach Monte Cassiono, w powstaniu warszawskim, w walce jako AK, cała ludność cywilna umierająca z głodu ginęła w imię czego? w IMIĘ WOLNEJ OJCZYZNY. A co Alianci zrobili? Potraktowali jak nieznaczącego śmiecia i oddali Ruskim. Tak postępuje sojusznik? Nie, to masz racje, świetny deal. Sojusz z Aliantami to była najgorsza możliwa opcja jaką wzięliśmy i tyle. Warto się nad tym zastanowić, bo historia lubi się powtarzać.
Myślę, że po ewentualnej wygranej z ZSRR nasi niemieccy przyjaciele przypomnieliby sobie o kawałku ziemi pod autostradę, Gdańsku, itd. No ale przecież przyjaciołom się nie odmawia (Polska nie miałaby wyjścia, bo jakbyśmy szczeknęli, to Hitler by nas już wytresował, bo Polski walczącej dla Hitlera nie można nazwać inaczej, niż jako głupiego szczeniaka, któremu Niemcy rzucili kość na wschodzie) i Hitler w ten sposób zniszczyłby nas bez wojny. To samo z Żydami (jakby nie patrzeć też obywatelami Polski i Polakami). Wątpię, żeby Naziści odpuścili swoje przekonania i pozwolili tylu milionom Żydów w spokoju mieszkać tuż za miedzą (dotyczy to też Polaków).
A to niby dlaczego? Hitlerowi odbiło odkąd zaczął dużo prochów żreć i parkinsson mu się rozwinął na tyle, że zwyczajnie nie oganiał tego co się dzieje. Po co miałby zabierać autostrade w Gdańsku skoro obydwa państwa byłyby w sojuszu, zaś Niemcy mieliby cały wschód?
Sharik - Szwedzi i Szwajcarzy byli neutralni, a nie łączyli się z Niemcami. Neutralność dała im to, co mają teraz, a nie sojusz z Hitlerem. Jak dla mnie dziwnie połączyłeś te dwa państwa i sprawę Polski, bo niewiele to ma wspólnego. Nie mieliśmy możliwości zostania państwem neutralnym.
No Szwecja oficjalnie była neutralnie ale faktycznie główne zasoby stali Rzeszy płynęły właśnie przez Bałtyk.
Nawet jeśli Polska miała rządzić dziś światem do spółki z Nazistami, to wiedząc o całym holocauście wolałbym, aby było to co teraz, a nie Mercedesy i Panzerwageny. Przyzwolenie na taką zbrodnię przeciw ludzkości, to tak jakby samemu brać w niej udział, do czego by pewnie doszło w sojuszu z II Rzeszą.
Trudno powiedzieć, czy holocaust miałby miejsce na taką skalę, skoro Polska miałaby dalej suwerenną władzę do stanowienia o losie swoich obywateli, których z pewnością by chroniła. Nie miałeś jakiś znaczących pogromów we Włoszech ani na Węgrzech ani w jakimkolwiek sojuszniczym państwie Rzeszy.
Rozumiem, że można by dyskutować na temat ewentualnego sojuszu z III Rzeszą w czasie dwudziestolecia międzywojennego, ale teraz, gdy wiemy o czym tak naprawdę myśleli Niemcy i co mieli w planach i co oczywiście zrobili nie ma to sensu.
Oczywiście, że ma. Niemcy zawsze mieli ekspansywną politykę, odkąd są Niemcami jako zjednoczone państwo - a wcześniej Prusy. Dyskusja jest o tym jak można było się uchronić od takich strat. Polska w zestawieniu strat do liczby mieszkańców jest na pierwszym miejscu, ogólnie o zniszczenia wojenne to ścisła czołówka. To ma być niby spoko? Przecież to bzdura co piszesz.
Nawet jeśli byśmy przegrali z Amerykanami - wcześniej pokonując Rosję, którą można było pokonać ( brakło właśnie tych 1,5 miliona żołnierzy w 41r.) to i tak byśmy skończyli pewnie jak RFN, z planem Marshala i amerykańskimi dolkami na odbudowę kraju.
Od początku się nie udzielałem, bo wiedziałem, że będzie cyrk
To nie pisz tu, nikt Cię nie zmusza.
Sojusz z Niemcami nic by Polsce nie dał, tylko odłożył w czasie to co nieuniknione atak Niemiec na Polskę.
Dałby możliwość przeżycia tych milionów, które straciły życie przez ślepy sojusz z aliantami.
.
Alianci dali nam możliwość walki z okupantem na innej ziemi, a my ją wykorzystaliśmy. I nie, nie jestem dumny z tego, że nasi zachodni sojusznicy zerżnęli nas w usta.
I co dostaliśmy w zamian? 50 lat złodziejskich ruskich. Świetnie nas potraktowali.
Polityka to nie zabawa w dobro i zło tylko wyciąganie jak najwięcej z danej sytuacji politycznej dla swojego kraju. Gdybyśmy mieli możliwość zachowania neutralności ( np udostępniając bazy wojskowe, lotniska dla Niemców szykujących się do inwazji na ZSRR , chociaż tego by nam pewnie Hitler nie dał ) byłoby całkiem fajnie. Nie było możliwości zachowania neutralności, mieliśmy najgorszą pozycję z możliwych - po jednej stronie szykujący się do inwazji na Europę ZSRR a po drugiej Rzesza, która ma zamiar zrobić to samo, tylko w drugą stronę. To nie była decyzja o wyborze dobra i zła tylko o przeżyciu Polski. Jak krótkowzroczna była polityka zagraniczna II RP zapłaciły za to miliony Polaków. Chyba tylko Piłsudzki wiedział, że jeśli się da rozwinąć Hitlerowi i Stalinowi na tyle, że szybkie ich obalenie nie będzie możliwe, to trzeba będzie wybrać którąś ze stron a polityka 'równych odległości' nie będzie możliwa. Przecież były plany obalenia Hitlera w zarodku - no ale już wtedy można było zauważyć jak słabi i ślepi będą Alianci w takim kształcie jak z 39r.
Polska powinna budować sojusz z mniejszych państw i państewek wokół siebie ( Węgier, Rumunów, państw Bałtyckich, Czechosłowacją ), w niektórych przypadkach byłoby to trudne jak wspomniana Czechosłowacja - polityka międzymorza. Gdyby to się nie udało wybrać stronę między Rosją a Niemcami. Takie moje zdanie.
Prawda jest jak dupa, każdy ma swoją.
Nie. Prawda jest zawsze jedna. Sprzeczności z nią są fałszem a zatem nie mogą być prawdą. Podstawy logiki.