Problem z Francją po I wś, jest odwiecznym problemem zwycięzców - skoro wygrali to wszystko jest dobrze, i niczego nie trzeba zmieniać. Czasem warto przegrać jakąś wojnę bo to zmusza do refleksji nad stanem armii, a nawet państwa w ogóle. Przykładów tego można mnożyć bez liku. Francuska armia po prostu została na poziomie organizacyjnym i mentalnościowym I wojny, a zatem przedkładano obronę nad atak, armia francuska nie potrafiła prowadzić wielkich ofensywnych operacji . Do tego jeśli dodać straty i koszmar I wś, połączyć to z ogólnym niżem demograficznym to można łatwo zrozumieć paraliż Francuzów, którzy poza tym doszli do słusznego wniosku że Niemcy zostały w Wersalu skrzywdzone, a zabiegi Hitlera są jedynie przywracaniem stanu normalnego, tyle że za późno zorientowali się, że Nazistom chodzi o dużo, dużo więcej. Co do dowcipów o Francuskim męstwie to czasem są one irytujące. Choć rzeczywiście w 1940 zostali rozbici z łatwością, to za Napoleona tłukli całą Europę, a w przeciągu wieków armia Francji wyznaczała najwyższy poziom - od zakończenia wojny stuletniej do klęski pod Sedanem.