Ruski żołnierz miał po prostu przejeb*** na tej wojnie. Z przodu Niemcy, z tyłu oddziały zaporowe NKVD
Oddziały zaporowe NKWD nie były aż tak liczne i aż tak aktywne, właściwie największą ich aktywność można przypadała na okres Bitwy Stalingradzkiej. Istniały całą wojnę.
Oddziały zaporowe Armii Czerwonej były bardziej liczne i również bardziej aktywne. Istniały od momentu wydania "Rozkazu Nr 227 z 28 lipca 1942" aż do momentu wydania "Rozkazu nr 0349 z 29 października 1944 r."
Obie te formacje są często mylone, i choć NKVD napawa mnie wstrętem, to nie można powiedzieć że tylko oni zabijali żołnierzy Armii Czerwonej.
Mordowali - tak. Na dużą skalę - tak ( patrząc jako zwykły człowiek ) i nie ( patrząc jako chłodny analityk ) . Ale częściej wysyłali do karnych kompani i batalionów.
Stalingrad jest smutnym wyjątkiem.
Podobnie postępowali Niemcy ze swoim żołnierzami przy pomocy SS i innych formacji na zapleczach Wehrmachtu.
Tak przynajmniej wspominał wujek, którego wcielono w 39 do Wermachtu. Walczył na Krymie.
Oblężenie Sewastopola? Kercz?
Dotychczas wojnę znałem tylko z książek i filmów , a tu proszę pojawia się możliwość poznania relacji kogoś kto tam był i widział to na własne oczy.