Podziel się opinią jak przeczytasz, interesuje mnie ten tytuł.
Książka której nie umiem jednoznacznie ocenić, ma wiele zalet ale jest kłamliwa, wręcz podła i irytująca.
Leon Degrelle
Front wschodni 1941-1945Autor był drugim po Quislingu symbolem europejskiej kolaboracji, przywódcą skrajnie nacjonalistycznej belgijskiej partii reksistów, dowódcą ochotniczego Legionu Walonien (przekształconego w dywizję Waffen SS). Odznaczony Krzyżem Rycerskim z dębowymi liśćmi.
Po zwycięstwie Rzeszy na zachodzie Degrelle uważa, że naród belgijski MUSI sobie zasłużyć na miejsce w przyszłej Europie, zaimponować Niemcom. Dlatego wraz z szeregiem rodaków wyrusza na krucjatę przeciwko bolszewizmowi (co jest według niego świętym obowiązkiem chrześcijanina i Europejczyka). Ma własny, dwulicowy system wartości, z uporem maniaka na każdej stronie (co bardzo mnie irytowało) przeciwstawia dzielnych, walońskich chłopców o jasnych obliczach zawszonym, prymitywnym hordom Azjatów. Utożsamia się z cierpiącą niedolę rosyjską ludnością, ale jej synowie kryjący się w lasach z bronią to dla niego najgorszy, tatarski pomiot. Sam na wojnie nie zrobił nic złego (ani nawet nie wspomniał, że coś widział), przemilcza kwestię niemieckich represji wobec Żydów, palenia wsi, bombardowań obiektów cywilnych, lecz płacze gdy zimą '44-'45 Belgowie cierpią podczas walk w Ardenach (oczywiście WINNI są tylko Alianci). Podczas spotkania z Hitlerem czuje się dumny, spełniony, był wręcz zahipnotyzowany. Walcząc od Belgii po Kaukaz śmie nazwać zniszczone Niemcy krajem, który najwięcej wycierpiał podczas wojny.
Lecz jest też druga strona medalu: bardzo mądre przemyślenia odnośnie polityki Anglii w '39, dobra batalistyka - brutalna wojna w ramach taktyki spalonej ziemi, kurz, błoto i czterdziestostopniowy mróz, klimat beznadziejnego okrążenia w kotle czerkaskim. Autor ma wyraźny talent pisarski, za część metafor dałbym mu jakąś nagrodę literacką:
Niewielka tragedia, taka jak tysiące innych w czasie jednej frontowej nocy. Doniec płyną dalej cicho i spokojnie, zmącony zaledwie na krótką chwilę. A na czarnym niebie jak bogini śmierci pojawiła się biała flaraOcenić książkę (która jest wykładnią postawy bohatera) każdy musi sam, ale stanowczo nie jest po pozycja (że zacytuję klasyka) dla "znawców Wehrmachtu i Waffen-SS" z gimnazjum