Owszem wiem o czym piszę, umiem nawet czytać ze zrozumieniem. Wiem kim był Rómmel i Rommel, kiedyś słyszałem, że zbieżność nazwisk nie była przypadkowa, co przy bliskości dwóch krajów, a może raczej narodów nie jest jakimś wielkim ewenementem. Nie będę się upierał czy był, czy nie był, bo to jest sprawa dla badaczy genealogii, zasadniczą sprawą jest to że byli po przeciwnych stronach, co zaznaczyłem zaraz na początku drugiego zdania.
Czytam jeszcze raz swoją wypowiedź i nie mogę doszukać się słowa "szlachetność", ani nawet czegokolwiek pojęciowo zbliżonego. Natomiast nie zamierzam tworzyć podziałów dobry-zły, bo ten walczył w Wehrmachcie, a ten w U.S. Army. Wojna to generalnie jest zło, czasam zło konieczne. Opowieści o tym jak jedna strona jest rycerska, honorowa i cacy, a druga jest wcieleniem zła to tworzy propaganda, a tej w czasie II w. świat. mieliśmy pod dostatkiem.
Wracając do Rommla, był niewątpliwie wybitnym dowódcą, za co był ceniony również przez przeciwników, jego winą jest to, że był po nie tej stronie, nie wiem, może tak oceniał interes i służbę dla swojego kraju, a przecież został zmuszony do samobójstwa za sprzyjanie zamachowi na Hitlera.
Zapewne nie miałbyś nic przeciwko nickom: Montgomery, Eisenhower, Roosvelt i znalazłoby się jeszcze parę pomniejszych postaci, a moim zdaniem, mozna im wyciągnąć parę brudów, w szczególności jeśli chodzi o stosunek do Polski i Polaków w czasie II w. świat.
Wracając do głównego tematu dobrze by było w jakis sposób piętnować osoby, które posługują się nickami, które ewidentnie kojarzą się ze zbrodniarzami, organizacjami zbrodniczymi (nie uznanymi przez jakiś sąd za zbrodnicze bo NKVD, nikt nie uznał za organizację zbrodniczą), ale nie ograniczać się tylko do niemców i nazizmu.