+ historyczny autentyzm
Tym jestem właśnie rozczarowany. O ile wygląd broni i ich umiejscowienie w czasie i przestrzeni jest OK, to już drużyny na mapkach są bezimienne. Po prostu lądujemy na mapie, wybór klasy i gra się rozpoczyna.
I walczymy bezimienni przeciwko bezimiennym, nie wiadomo zresztą też: o co. Brakuje tutaj porządnych briefingów z Ostfronta, gdzie każde starcie było wyjęte prosto z archiwów, gdzie walczyli konkretni ludzie z konkretnych jednostek o konkretne miejsce, z konkretnymi celami i opisanymi ich przyczynami: co, gdzie jak i dlaczego.
W RO2 tego nie ma, i jest to trochę, taki, jakby to nazwać tumiwisizm.
Rozgrywka z jednej strony jest swoiście "pogłębiona" - świetny aiming, czy dobry cover-system (jeśli nie wystawi nas do odstrzału jak kaczkę, co czasem mi się zdarza - przykleja mnie do przeciwległej ściany niż do zamierzonej i bliższej, na której też cover działa).
Z drugiej strony absurdalna stamina (100 metrów w pełnym obrządku kaemisty, 10 sekund odpoczynku i sruu jeszcze raz sprint). Która czasem po prostu mi nie działa, gdyż po prostu potrafi nie "zlatywać" przez dobre 5 sekund biegu, by dopiero po takim właśnie pewnym czasie zacząć schodzić w dół.
Czy też wreszcie zwiad lotniczy połączony z tactical view, nawet na "realism mode".
Co jeszcze mi nie pasowało i rozwiązane zostało gorzej niż w ostfroncie...Nie mam na myśli fatalnego voice actingu, którego "dokładność" została znacznie obniżona, ale to na marginesie.
Gadający jak najęci żołnierze. Po prostu, czy jestem sam, czy w grupie, moja postać prawie non-stop wydaje z siebie albo narzekania, albo głośno myśli "jeden zły ruch i wszystko szlag trafi". To chyba nie powinno tak wyglądać - takie pogadanki powinny być pod naszą kontrolą, gdyż to wygląda po prostu... No nieciekawie, tym bardziej, że najwyraźniej moje monologii/przekomarzanie się ze stojącym kolegą, jest słyszalne przez przeciwnika w pobliżu. Gdyż często słyszę rosyjskie gaworzenie w terenie, w identycznym natężeniu, jakby dysputę polityczną przy wódce prowadzili, co znacznie ułatwia lokalizację wroga (jak i im lokalizację mnie, gdyż i ja mielę ozorem mimowolnie), nawet bez absurdalnego tactical view.