|
W ubiegłym tygodniu rozegrano pięć spotkań na roladzie :
1. Enclave 2:6 1DB
2. Enclave 4:4 Ez25
3. 1Cav 4:4 WWL
4. 1Cav 4:4 Vendetta
5. PW 2:6 IC
Początek wakacji nie najlepszy, ale zapewne przy tak pięknej polskiej pogodzie wyniki będą znacznie lepsze. Ponieważ najciekawszym meczem był mecz Enclave z pierwszym klanem w tabeli roladder 1DB, pozwoliłem pozbierać sobie informacje o tym meczu i opisać (niekoniecznie z prawdą) jak to było naprawdę :p
Lysekrovy.
W obozie Enclave od dwóch dni panował niepewny nastrój spowodowany częstą dezynfekcją gardła. Wódz chodził nerwowo w namiocie, suszyło go od rana. Na zegarku 20.40.
- Ej wy tam szeregowy macie tu 10 zeta, tam za tym lasem jest monopolowy, uzupełnicie zapasy o 2 kisty piwa. A biegiem bo zaraz zaczynamy.
Po chwili znów spojrzał na zegarek- 20.40. A tajwaniec ze stadionu mówił, że Szwajcarski, psia kość. Kaj to piwo ? - pomyślał kiedy dał rozkaz swoim do ataku. Bez magicznego napoju siłom Enclave było ciężko sforsować obronę, na szczęście tuż przed końcem pierwszej rundy długo oczekiwany, krokiem mocno chwiejnym, posłaniec powrócił. Uratowani.
Po zamianie drużyn rozpoczęto rundę drugą. Stałem wówczas w okopie kiedy dowódca ryknął, żebyśmy przestali palić to świństwo. Z początku nie wiedziałem o co chodzi, ale po chwili siwy dym zaczął owiewać nas w około i słychać było zbliżające się siły nieprzyjaciela. Dowódca gwizdnął tak mocno na alarm, że aż mi szkła w okularach popękały i niewiele widziałem do końca rundy. Na szczęście dzięki wykorzystaniu zeza rozbieżnego mg ustawionego na środku mapy, siły francuskie długo nie mogły przedostać się do okopów. Niestety pech chciał, że na bunkrze z amunicją ustawiono kopciuszków (palą 3 paczki popów dziennie). Jeden z niedopałków wleciał tam gdzie nie powinien, hukło potwornie zabierając ze sobą trochę składu, dodatkowo ogłuszając. Do końca mapy komunikowano się językiem migowym. Walka ucichła na 3 min przed końcem.
Basovka.
Jak wspomina jeden z naocznych świadków obrona basovki szła znakomicie. Radiotelegrafista kręcił na wszelkie możliwe strony gałką , szukając łączności z dowódctwem. Osłupiał gdy na wojskowej częstotliwości usłyszał glos ojca rydzyka "Błądzisz grzeszniku, 10 zdrowasiek i wrzuć cos na tacę". Wódz złapał się za głowę i trzepnął w radio starym bamboszem, po chwili kiedy dudniły już działa poczuł dziwne bulgotanie w żołądku. "Więcej nie piję - pomyślał - i ruszył na stacje poszukać wygódki". Bunkier już był w agonii. Zanim jednak oddał się w pełni czynnościom służbowym posprawdzał czy aby stacja jest dobrze zaminowana w swoim tajnym bunkrze nieopodal. Detonator położył na samym środku biurka, a sam wziąwszy "Panią domu" udał się w miejsce nam nieznane. Po kilku minutach słyszeć się dało przeogromny wybuch. Osłupiały wódz wbiegł do pokoju, a jego oko zawiesiło się na wiadrze z wodą na biurku.
"Paszła w pizduu !!!!! - Ryknął przeraźliwie wódz.
- Kto ??? Ja ????- zapytała się sprzątaczka.
- Nie, stacja...
Atak na basovke po stronie niemieckiej nie powiódł się. Niewiele mogliśmy odtworzyć z zapisu czarnej skrzynki przymocowanej do chlebaka jednego z żołnierzy. Z nieoficjalnych jednak źródeł wiemy, że rehabilitacja nie potrwa długo. Ze względu na strajk służby zdrowia nie jesteśmy w tej chwili pewni miejsca pobytu drużyny, ale zapewne powrócą.
|
|